wtorek, 30 grudnia 2014

2014 - żegnaj bez żalu

Jutro odchodzi Stary Rok. Nie był dobry, niestety. Nie spełnił pokładanych w nim nadziei, nie przyniósł tego, o czym marzyliśmy, a w zamian dał dodatkowe problemy i bezpowrotną stratę  ważnych osób. Dlatego pożegnam go bez żalu, choć też wcale nie z nadzieją na wielką odmianę w kolejnym roku. Wewnętrzny głos mówi mi, że trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, a Nowy Rok może być równie trudny jak mijający. Może się mylę, oby...
Mimo niewesołego podsumowania, nie był to wcale najgorszy rok. Pamiętam wiele dużo cięższych, przepłakanych, przeciągniętych na zaciśniętych zębach. Lat beznadziejnej szarpaniny, ze światełkiem wciąż uciekającym na koniec tunelu. Teraz jest jednak inaczej. Trudno, mozolnie, ale szczęśliwiej. Staram się chwytać każdy jasny promyk, każdą radość, małą i dużą. Wyostrzyło mi się patrzenie na dobro :) 
Ten rok przyniósł także kolejnych dobrych ludzi, ciepło i wsparcie tych, którzy byli już wcześniej. Poczucie, że jest tak wiele przyjaznych mi dusz. To bardzo pomaga żyć :)
Od jednej z tych dobrych dusz dostałam życzenia, tak trafne, że nie zatrzymam ich dla siebie, tylko przekażę dalej:
Wszystkim dobrym ludziom o ciepłych sercach życzę, by w Nowym Roku jak najwięcej było dni, gdy zasypiając myślicie: "było super!" albo "będzie super!" 
I zdrowia, bo ono naprawdę jest najważniejsze.

czwartek, 25 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

To wyjątkowe Święta - bez Mamy... Obawialiśmy się, jak je będziemy przeżywać, ale Mama nam pomogła :) Tak jak łagodnie odeszła, tak i teraz łagodnie była z nami. Brakowało Jej przy stole, a jednak udało nam się spędzić Wigilię miło i radośnie. Rodzina Męża przyjechała do nas. Na stole, jak co roku, było dwanaście potraw, sianko pod obrusem i wspólne śpiewanie kolęd. Mąż przyniósł w tym roku tak wielką jemiołę, że nie było po niej widać odłamania ogromnego pęku do powieszenia w dużym pokoju, ani małych pęczków do przedpokoju :))) Reszta ogromnego drzewska stanęła w korytarzu klatki schodowej i witała przybywających gości :) 
Mikołaj obdarował dużych i małych, spisał się znakomicie. Ania nie wie czym najpierw się bawić :) Dziś przyszła Madzia z Piotrkiem i Hanusią, było cudownie. Bawiliśmy się i biesiadowaliśmy. Kurczaczek upiekł się wyśmienicie, ciasta smakowały, a wszystkiego było oczywiście za dużo, jak co roku :) I nie szkodzi, że od czterech dni prawie nie wychodzę z kuchni, ręce mam szorstkie, a paznokcie połamane, i tak lubię Święta :) Najważniejsze, że mam moją kochaną Rodzinę. Chętnie im dogadzam i sprawiam przyjemności. 
Niestety w tym roku Święta nie były całkiem zdrowe, ponieważ Michał zbiera się z zapalenia płuc, a ja kończę zapalenie gardła, ale nic to, nie jest źle.
Od jutra odpoczywam :) Po śniadanku jedziemy na grób Babci, a później do Mamy... Obiad, który na pewno przeciągnie się do kolacji, spędzimy u siostry Męża. W sobotę oczywiście nie gotuję, zjadamy do cna pozostałe świąteczne pyszności, zaś po południu idziemy na roczek Hanusi :) A w niedzielę wyjeżdżamy leczyć Anulkowe oskrzela i wrócimy po Nowym Roku. 

Dzisiaj jest ten rodzaj ciszy, że każdy wszystko usłyszy: i sanie w obłokach mknące i gwiazdy na dach spadające. A wszędzie to ufne czekanie. Czekajmy aż cud się stanie.

Wesołych Świąt! 

niedziela, 14 grudnia 2014

Nasza Maluszka ma już trzy latka

Świętowaliśmy dziś trzecie urodzinki Anuli i były to pierwsze urodziny, podczas których udało mi się po prostu cieszyć i nie wracało zbyt wiele traumatycznych wspomnień z okresu ciąży i porodu. Tak dużo czasu musiało upłynąć, by ból nie był zbyt dojmujący. 
Anusia jest przecudownym darem losu. Mimo naszych codziennych zmagań, zawsze będę wdzięczna i szczęśliwa, że spotkał nas ten cud i Ją mamy :) Rozwija się coraz piękniej, gada jak najęta, cudnie się bawi i pragniemy tylko tego, by mogła być jak najbardziej samodzielna, a porażenie pozwalało Jej na korzystanie z życia w maksymalnym zakresie. Musimy w najbliższym czasie podjąć kilka decyzji dotyczących m.in. operacji i dalszej drogi rehabilitacji, ale dziś cieszymy się z ważnego dnia i przygotowujemy do nadejścia Świąt i Nowego Roku.

Mamy bardzo, bardzo brakuje... Często o Niej myślę, często mi się przypomina i często nie mogę powstrzymać łez. Trudno uwierzyć, że nie ma Jej wśród nas... Dziś byłaby z nami, z Anią. Tak bardzo Ją kochała... Zostało kilka wspólnych zdjęć, pamięć i wiara w to, że pomaga nam z drugiej strony Tęczy.