środa, 26 listopada 2014

"Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą..."

Wczorajszej nocy umarła moja kochana Teściowa. 
Była bliskim mi człowiekiem. Od początku znajomości poczułyśmy do siebie nić sympatii i porozumienia, troszczyła się o nas, czułam Jej ciepło i zrozumienie.
Przechodzimy teraz ciężkie chwile. Za nami trudny dzień pełen smutnych formalności. Mąż został ze swoim Tatą, ja wróciłam do domu, do Ani. Nie wiem jak będzie wyglądał dzień pogrzebu, szczególnie jeśli chodzi o Anusię, ale wiem, że mogę liczyć na moje dzieci, które zajmą się nią tak jak dzisiaj, bym mogła wspierać Męża. Niewiele mogę zrobić, ale znam go na tyle, że czuję czego ode mnie potrzebuje. On musi wspierać swojego Tatę, a ja muszę wspierać jego, po prostu...

Kochana Anno! Jesteś teraz wysoko nad nami i wiem, że będziesz nam pomagać tak samo jak za życia, a może jeszcze bardziej. Tak chciałaś żeby Anula modliła się co wieczór do Anioła Stróża, a teraz Ty będziesz roztaczać nad nią opiekuńcze anielskie skrzydła. Będzie nam Ciebie bardzo brakowało, ale wiemy, że Twoja dusza unosi się nad nami i jesteś cały czas w pobliżu.

[*]


środa, 19 listopada 2014

300% prawdy

Nic dodać, nic ująć.

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,16919007,Dlaczego_dorosle_dzieci_zrywaja_wiezy_z_rodzicami_.html

poniedziałek, 17 listopada 2014

Oj...

Rety... Jaki dół... Jak lej po bombie...Wczoraj się spłakałam jak bóbr, dopadły mnie straszne lęki o przyszłość. Do tego trochę smutnych wspomnień z przeszłości i nie mogłam się pozbierać.
Listopad za oknem i w sercu też listopadowo :(

piątek, 14 listopada 2014

Dwa lata

Tyle jesteśmy razem, mój Blogu. Dwa lata. Bardzo mi przez ten czas pomogłeś, szczególnie na początku naszej wspólnej drogi. Tak wiele się przez ten czas wydarzyło... Gdy sięgam pamięcią wstecz, widzę pokój w Geovicie w Dąbkach i pierwszy turnus malutkiej Anuli. Pamiętam swój lęk, ale i nadzieję, bo była jeszcze taka malutka... Wtedy nie całkiem do mnie docierało jak bardzo jest źle. Wierzyłam, że za chwilę, za miesiąc lub dwa, Maluszka zacznie się obracać, a potem już pójdzie "z górki" i wyrównamy wszystkie zaległości. Pamiętam też słowa Karimy, że za dwa lata Ania będzie zdrowa jak inne dzieci. Popłakałam się wtedy ze wzruszenia i nadziei.
Dwa lata właśnie minęły i Ania nie jest zdrowa, a ja już wiem, że nie będzie. Przeszłam daleką drogę. Długą, krętą i wyboistą, pełną złych i dobrych niespodzianek i pytań, na które musieliśmy sami dać sobie odpowiedzi. Ciągle pojawiają się nowe wyzwania, ale także nowe radości. I cały czas mamy szansę na samodzielność, co prawda bliższą kul niż samodzielnego biegania, ale jednak. I o tę samodzielność mojego ukochanego dziecka będę walczyć bez ustanku, dopóki mi starczy sił. Najważniejsze są siły Anuli, a Ona swoją dzielnością, radością i siłą mogłaby zawstydzić niejednego dorosłego człowieka. 

Zaniedbałam Cię mój Blogu i miałam zamiar nawet opuścić, ale chyba tego nie zrobię. Dużo się dzieje i sporo na mnie spadło, nie starczało mi energii na pisanie. Nie ukrywam, że swoje zrobiła też świadomość zaglądania tu przez niekochającą i niekochaną rodzinkę, a jakikolwiek kontakt z nimi, nawet jednostronny, boli mnie wręcz fizycznie. Od razu mam przed oczami swoje koszmarne dzieciństwo, a lepiej mi się żyje gdy o nim nie pamiętam. Swoją droga to ciekawe, jak można latami chlać i katować swoje dziecko, a potem się dziwić, że ono nie chce kontaktu gdy dorosło. Widać można. Nie zamierzam się nad tym więcej zastanawiać. Temat uważam za definitywnie zamknięty raz na zawsze.

Anula mi dużo choruje :( Poszła do przedszkola i zaczęło się, dokładnie jak ze Starszaczką. W zasadzie wróciłam do pracy teoretycznie, bo w praktyce w kółko siedzę na opiece i z przerażeniem patrzę w przyszłość. Dobrze, że wakacyjny wyjazd nam się udał, było z czego rozładowywać akumulator, a choroby spadły zaraz po powrocie i falują do chwili obecnej. Jesteśmy w kropce... Do zdrowego dziecka można w ostateczności zatrudnić opiekunkę, ale z niepełnosprawnym dzieckiem już nie będzie to takie proste. Echhh...

Tuż przed Wszystkimi Świętymi zmarł na raka mój bardzo dobry znajomy i choć ta śmierć zbliżała się nieuchronnie, to smutek i pustka pozostają....

Nie wiem jak często uda mi się wracać do Ciebie, mój Blogu, ale będę się starać. Może coś się przełamie i przestanie być tylko źle i smutno. Może uda mi się wyjść ze skorupy, w której sobie ostatnio najchętniej siedzę. Może...