sobota, 25 stycznia 2014

Dobiega końca nasz kolejny pobyt we Wrocławiu

Jeszcze jutro rano godzina ćwiczeń i wracamy do domu.
Dziś było bardzo ciężko. Anula jakaś porozbijana, płakała na ćwiczeniach, nie spała po południu i ogólnie było niezbyt fajnie. Mnie też coś męczy, głowa od wczoraj boli, nastrój kiepski :( Możliwe, że to pogoda. We Wrocławu minus 10 i przetacza się jakiś front atmosferyczny. Trzeba przetrwać...
Poza dzisiejszym dniem - było całkiem nieźle. Rosa widzi postępny Ani i planuje co będzie z nią ćwiczyła następnym razem. Widzę, że terapeutce progres Anuli przyniósł wiele radości. Zawsze to miło widzieć efekty swojej ciężkiej pracy. My się cieszymy jeszcze bardziej! :)
Mam nadzieję, że w lutym również dotrzemy na terapię bez przeszkód. Nie będę miała wsparcia syna (teraz ma ferie i pojechał ze mną) i trzeba będzie sobie radzić samej, ale cóż, nie ma innego wyjścia. Najważniejsze, że terapia pomaga :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.