środa, 9 października 2013

Nie żyje moja ukochana pisarka

Zmarła Joanna Chmielewska. Bardzo, bardzo mi smutno... Choć była już wiekową osobą i można było się w każdej chwili spodziewać takiej wiadomości, to jednak informacja o Jej śmierci mocno mnie zabolała :( Od ponad dwudziestu lat Jej książki pocieszały mnie w trudnych chwilach i rozbawiały w tych lepszych. Były najlepszym panaceum na smutek, lęk i oczekiwanie - większość tygodni spędzonych w szpitalu w ciąży z moimi bliźniakami przeleżałam obłożona Chmielewską i tylko dlatego nie zwariowałam. Mam wszystkie Jej książki, a kilka dni temu skończyłam czytać ostatnią. Okazuje się, że dosłownie ostatnią...

Pani Joanno, dziękuję. Dziękuję za Pani poczucie humoru, za fantastyczne fabuły, które tkwią we mnie jak obrazy z filmów, za radość, którą Pani dawała. Bardzo wiele przyjęłam do siebie, Pani książki kształtowały mnie jako człowieka i kobietę. Traktowałam Panią jak starszą przyjaciółkę, od której mam szansę wiele się nauczyć. Miała Pani barwne, bogate życie i jestem pewna, że nie żałowała Pani niczego i spokojnie przeszła na drugą stronę. Po tej stronie została rzesza fanów, a wśród nich ja i będzie mi Pani bardzo, bardzo brakowało.  

1 komentarz:

  1. Do mnie zupełnie jakoś nie docierało w jakim wieku jest... była Chmielewska. Jej odejście było dla mnie strasznym zaskoczeniem.
    Książki Chmielewskiej znam, odkąd pamiętam. Mama czytała je nam, kiedy byliśmy mali (najbardziej podobało mi się wtedy Wszystko czerwone), potem czytałam już sama. Podobnie jak Ty Gosiu, często wracam do tych ulubionych i to się nie zmieni...
    Smutne to wieści...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.