wtorek, 17 września 2013

Jutro wyjeżdżamy do Zabajki

Trochę było zamieszania z tym wyjazdem - najpierw plany, że jedziemy, potem brak miejsca i decyzja, że zaczniemy nową terapię. Za chwilę telefon, że miejsce się zwolniło i ponowne zastanawianie się, co my na to. Uchwaliliśmy z Mężem, że jedziemy. Zaliczka wpłacona, nasi miejscowi terapeuci poinformowani o dwutygodniowej przerwie, a w piątek... atak kataru :( Maluszkę co jakiś czas przytykało przez cały nasz piękny wyjazd i spotkanie w gronie przyjaciół, a ja się biłam z myślami: "co z turnusem?" 
Wczorajsza wizyta u pani doktor rozwiała wątpliwości - Małej nic nie jest. Przeziębiła się i ma katar, bo gdzieś Ją owiało, bardzo możliwe, że na koniach. Lekarka powiedziała, że ma teraz sporo poprzeziębianych dzieci, ponieważ lato było bardzo gorące, a ostatnio temperatura nagle mocno spadła i jest wilgotno. Organizmy nie zdążyły się przestawić na te nowości. Na szczęście nic więcej się nie dzieje. Dostałyśmy zmianę kropli do nosa i inhalacje, mamy zielone światło do wyjazdu i ćwiczeń, tylko ubierać się trzeba ciut grubiej. W takim razie jutro wyjeżdżamy, pod obstawą Taty, który wziął wolne, mimo iż nie powinien. W pracy mu się pali i wali, ale chce mi pomóc dotrzeć na miejsce i rozlokować nas obie, potem wsiada w auto i wraca.
Trzy torby czekają na dołożenie do nich różnych drobiazgów i możemy znowu ruszać w drogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.