poniedziałek, 16 grudnia 2013

:)))

Nie całkiem radosne te buźki, bo Ania od wczoraj gorączkuje (prawdopodobnie infekcja dróg moczowych), ale ogólnie jest nieźle :)
Wróciłyśmy w sobotę, po ciężkiej drodze we mgle i późnym popołudniem dmuchałyśmy świeczki na torcie, w gronie rodzeństwa. Starszaczka się trzyma w dwupaku, humor jej dopisuje, było bardzo fajnie i miło. Z kolei wczoraj przyjechali Anulkowi chrzestni, dziadkowie i ciocia z wujkiem, posiedzieliśmy od obiadku do wieczora, a Małą zasypali prezentami. 
Porządki mam w dużym stopniu z głowy, moi panowie uwinęli się w tym roku beze mnie. W weekend trzeba będzie tylko musnąć na świeżo i już można gotować, gotować i piec!

Dziś spotkało mnie kilka miłych zdarzeń, wszystkie w jednym temacie - akcji zbierania zakrętek na leczenie Ani. Najpierw zadzwonił nauczyciel jednej ze szkół z pytaniami na temat zbiórki i deklaracją, że mają do przekazania zakrętki i będą zbierać dalej. Później pojechałam do mojej szkoły i z pomocą uczniów odebrałam wielki worek i kilka pełnych reklamówek, a największa niespodzianka nastąpiła wieczorem. Podjechałam do skupu, który dotąd odbierał tylko złom, ale doszły mnie słuchy, że poszerzyli działalność. W okienku kasowym siedziała moja znajoma z innego miasta, której nie widziałam od pięciu lat! Bardzo miło było ją znów zobaczyć. Porozmawiałyśmy trochę, a po chwili z sąsiedniego pomieszczenia wyłonił się jej szef i okazało się, że mogę oddawać każdy rodzaj zakrętek za cenę taką, jaką mi proponowano w Łodzi. W dodatku jeśli będzie trzeba, podjadą po worki do naszego garażu. To jest rewelacyjna wiadomość! W Łodzi chcieli zakrętki wyłącznie od napojów, a transport we własnym zakresie. Czasami los się uśmiecha :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.