wtorek, 31 grudnia 2013

Wchodzimy w nowy rok

Tradycyjnie jest to czas podsumowań, zliczamy w wewnętrznych tabelkach to, co się udało i to, co nie wyszło. Mamy nadzieje na przyszłość. I ze mną nie jest inaczej.

To był wyjątkowy rok - moja starsza Córka wyszła za mąż i urodziła dzidziusia. Zostałam babcią, a mojej rodzinie przybyło dwóch nowych członków, najpierw Zięć, a teraz mała Hanusia. Nie spodziewałam się takiej zmiany, ale okazuje się, że wszystko się dobrze układa. Córka ma dobrego męża, przenieśli się "na swoje", do malutkiego mieszkanka, ale ich własnego. Córa mi szybko wydoroślała, z dnia na dzień weszła w obowiązki żony i radzi sobie dobrze, a teraz na pewno będzie dobrą matką. Udało się dotrzymać ciążę do terminu, a nawet troszkę po nim, Maleńka jest zdrowiuteńka i wszystko się pieknie układa. My się z Córką odnalazłyśmy na nowo, już jako dwie dorosłe kobiety, żony i teraz matki, bardzo ciekawe doświadczenie i nowa relacja, z którą obu nam jest bardzo dobrze, lepiej niż poprzednio. Niech to się dalej tak układa, nic więcej nie trzeba :)
Chłopcy w przyszłym roku będą pełnoletni. Nasze relacje też będą się zmieniać. Mam troje dorosłych dzieci :)
Zmieniło mi się także zawodowo, od dawna nie miałam tak intensywnego "urlopu" od pracy. Mam sporo przemyśleń, trochę marzeń i planów, ciekawa jestem co uda się w przyszłości zrealizować. W tej chwili moje życie kręci się wokół Ani. Zobaczymy jak będzie z pracą...
Ania... Moja malutka kochana Aneczka :) Wspaniała, dzielna dziewczynka! Zrobiła w tym roku ogromne postępy i milowe kroki w rozwoju. Przede wszystkim - mówi!! I to jak! Całe sekwencje wierszyków z pamięci, coraz bardziej rozbudowane zdania, pytania, skojarzenia, odpowiedzi. Jest niezwykle bystra i inteligentna. To jest wspaniała wiadomość, przecież do niedawna nie wiedzieliśmy czy w ogóle będzie mówić, a tu taka cudowna niespodzianka! :) Ruchowo jest niestety mniej różowo, liczyłam że w tym roku Anulka samodzielnie usiądzie, ale przecież nie wszystko stracone. Pod koniec ubiegłego roku płakałam, że się nie obraca, a wkrótce zaczęła to robić. Może z siadaniem będzie podobnie, tym bardziej, że od kilku dni coraz pewniej siedzi posadzona :))) Umie się dźwignąć gdy za bardzo się pochyli, zaczyna w siadzie skręcać tułów i sięgać coś, co leży z boku. Jest coraz lepiej. Anula coraz sprawniej i szybciej pełza, zaczęła się odpychać kolanami, pomaga sobie nimi w pełzaniu. Umie zakręcić i wrócić, nawet na śliskich płytkach w przedpokoju. Przenosi ciężar ciała na nóżki gdy się ją stawia trzymając pod pachy. A jeszcze pod koniec ubiegłego roku Anula gięła się jak trzcina na wszystkie strony, nóżki zwisały jak u szmacianej lalki i było bardzo, bardzo kiepsko. Nadal jest źle, ale lepiej niż było i to jest najważniejsze. Dopóki Mała robi postępy, jest nadzieja, że wszystko nam się uda! :)
Mąż...Jest, trwa i daje radę, choć smutek położył się na nim cieniem. Widać, jak bardzo przeżywa to co się dzieje. Bardzo Go kocham i martwie się o Niego, ale wierzę, że Nowy Rok będzie lepszy niż mijający.
Ja się też trzymam i nie dam się biedzie, chociaż kręgosłup mocno mi dał (i daje) do wiwatu. Znajdę na niego sposób :) Mam kilka noworocznych postanowień i postaram się by nie pozostały jedynie postanowieniami. 

To był intensywny, wyczerpujący rok, ale będę go dobrze wspominać. Oby kolejny był tylko lepszy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.