niedziela, 22 grudnia 2013

Przedświąteczna krzątanina

Oj, mój kręgosłupie kochany! Wytrzymaj, wytrzymaj! W nagrodę zaraz po Nowym Roku dostaniesz kolejną dawkę rehabilitacji, tylko mnie nie zawiedź w te Święta!
Boli, spracowany biedaczek :( Ostatnie dni wypełnione po brzegi, huk spraw do ogarnięcia i sporo pracy. Dobrze, że mam pomoc moich nieocenionych domowych mężczyzn, sama nie dałabym rady. Mąż zrobił śledzie w oleju, pierniczki i przepyszny piernik z ciasta, które dojrzewało w lodówce ponad miesiąc. Zrobi jeszcze śledzie pod pierzynką. Dziś ugotował obiad, a ja mogłam dokupić potrzebne sprawunki. W sklepie - szaleństwo! W tym roku prawie całkiem mnie ono ominęło, udało mi się kupić wszystko tak, że nie spędziłam wielu godzin w kolejkach, zresztą  nie miałabym na to czasu. 
Panowie pomogli też w porządkach i ogólnie rzecz biorąc tegoroczne przygotowania idą nam nad wyraz sprawnie i nie nerwowo. 

To już kolejne Święta z Anulą. Staram się nie pielęgnować pamięci o pierwszym Bożym Narodzeniu w Jej życiu, które spędziła na OIOMie neonatologicznym, a my w dużym stopniu przy Jej inkubatorze, a jeśli nie, to i tak sercem w sali z pikającą non stop aparaturą... Teraz nasze kochane Maleństwo ( Dużeństwo właściwie... ) jest z nami i dziś obudziło się po piątej by przez ponad pół godziny oglądać rozświetloną lampkami choinkę :) Była przy tym taka słodka, że warto było zerwać się przed świtem.

Ostatnie dni były czasem, w którym spotkało mnie wiele dobrego :) Udało mi sie sprawić radość kilku osobom, co uradowało również mnie, ale doświadczyłam także mnóstwa bezinteresownych gestów ciepła i wsparcia. Kolejne osoby włączają się w akcję zbierania nakrętek dla Ani. Mam deklaracje pomocy w zbieraniu 1% na leczenie Maluszki. Cały czas wspierają mnie forumowe przyjaciółki. Koleżanka dała mi ubranka po swojej córeczce i zbiera nakrętki w pracy i wśród rodziny. Serdeczna i dobra osoba chce by moje anioły trafiały do ludzi. A ostatnio wzruszyła mnie fryzjerka, która oddała mi kilka ściętych "kitek" włosów i powiedziała gdzie je skupują... Czasami aż mi się łezka w oku kręci... Moje życie nie należało do łatwych, doświadczyłam wielu trudnych międzyludzkim sytuacji, często miałam pod górkę i pod wiatr, a odkąd jest Anula te proporcje się odwróciły. Mam wrażenie, że moje najmłodsze dziecko przyciąga dobro, ciepło i radość. Dzieje się jakaś magia... Czuję, że w moim domu zamieszkał ktoś absolutnie wyjątkowy, kto na wielu płaszczyznach przewrócił mój świat do góry nogami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.