czwartek, 21 listopada 2013

Mąż mnie zadziwia!

Nieustająco. Wczoraj wypatrzył gdzieś przepis na świąteczny piernik, a dziś kupił wszystkie produkty, zamknął się w kuchni i wyprodukował michę pachnącego ciasta, które ma przez miesiąc dojrzewać zanim zmieni się w bożonarodzeniowy rarytas :) Podziwiam, że mu się chciało! Codziennie wstaje rychło rano, jedzie kilkadziesiąt kilometrów do pracy, w której spędza minimum dziewięć godzin, a bywa, że więcej, potem powrót, pomoc przy Ani i praktycznie pada z nóg o dziewiątej. Martwię się o Niego, nie ma kiedy odpocząć :( A tu jeszcze taki zryw i na jednym na pewno nie koniec, bo co roku robi połowę potraw na Wigilię i pomaga mi we wszystkim.
Jutro mamy rocznicę poznania się i wtedy też mnie zaskoczył - mieliśmy się spotkać za kilka dni, ale ponieważ wracał z wyjazdu służbowego i był niedaleko, zadzwonił i spytał czy moglibyśmy zobaczyć się już, za godzinę! Przejeżdża tuż obok i nie może się doczekać :) Ja z kolei wariacko się zgodziłam i tym sposobem odbyłam nocny spacer (było po 22-giej) z mężczyzną, którego tak naprawdę w ogóle nie znałam, a wiedziałam o nim tyle, ile sam mi powiedział. Koleżanka kazała mi dzwonić po pół godzinie, inaczej alarmuje policję. Nieznajomy głowy mi nie urwał, choć ją jednak straciłam, bo ten z wierzchu zamknięty w sobie, a w duszy szalony facet okazał się być mężczyzną mojego życia, a nasz wspólny spacer trwa do dziś :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.