piątek, 1 listopada 2013

Święto Zmarłych

Nie wiem czy to dobrze powiedziane, ale lubię to święto, pełne nostalgii, zadumy i spokoju, czasu dla tych, których nie ma już obok nas. Czasem uda się spotkać kogoś znajomego, czasem ze smutnym zaskoczeniem zauważamy, że ktoś inny przeszedł na drugą stronę... Tak było właśnie dzisiaj. Zawsze gdy jestem na grobach w rodzinnym mieście, zapalam lampkę na grobie koleżanki z dzieciństwa, którą prawie trzydzieści lat temu zabrał rak kości. Kiedyś spotkałam przy mogile jej mamę, chwilę rozmawiałyśmy. Opowiadała mi, że zastanawia się nad przeniesieniem grobu na nową część cmentarza, ponieważ w obecnym miejscu trudno jest dojść do mogiły, ale nie zrobiła tego gdyż wie, że wielu znajomych Beaty pamięta o niej i przychodzi właśnie tutaj. Mówiła mi też, że po śmierci jedynej córki myśleli z mężem o dziecku, nie mogąc znaleźć sobie miejsca w pustym domu i celu w życiu. Nie udało się... Pozostała im praca i cmentarz, początkowo była na nim codziennie. Dziś zobaczyłam, że mama Beaty już nie cierpi i nie tęskni za córką - odeszła w lipcu i dołączyła do ukochanej jedynaczki. Czułam smutek, ale także ulgę, że pogrążona w bólu i tęsknocie matka jest już razem z nią. Dzieci nie powinny odchodzić przed rodzicami. Tego bólu nie można ukoić...
Szczególnie ciepłe myśli posyłałam w kierunku maleńkich mogił. Niektóre dzieciątka gościły na tym świecie dosłownie przez chwilę... Niech śpią w spokoju, otoczone nieustającą miłością swoich bliskich. Nie ukrywam, że tym bardziej doceniam, że los oszczędził mi tego cierpienia i moja maleńka córeczka przeżyła, a bardzo niewiele brakowało by było inaczej... Mam szczęście - Ania jest z nami, roześmiana, rozgadana i szczęśliwa i właśnie po raz pierwszy odbyła podróż na groby razem z rodziną. Dwa lata temu leżała w moim brzuszku, a ja leżałam w domu, modląc się o Jej szczęśliwe narodziny i nigdzie się nie ruszając. Rok temu razem walczyłyśmy o zdrowie na turnusie, a w tym mogłyśmy wreszcie, także razem, zapalać światełka bliskim ludziom i mogę Ją uczyć tej pięknej tradycji. Jutro pojedzie z Tatą na groby jego rodziny, a ja będę się szkolić w Warszawie. Planuję w niedzielę podjechać na chwilę na Powązki, na których byłam raz w życiu, jako dziecko. Chciałabym pójść tam znowu i pobyć chwilę tylko z myślami o tych, którzy odeszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.