piątek, 22 lutego 2013

Chorujemy :(

Oj oj, znowu... Niestety. 

W środę byłyśmy na ostatnich ćwiczeniach w Łodzi. Okazuje się, że na dość długo rzeczywiście ostatnich - ze względu na limity i chęć objęcia pomocą jak największej liczby dzieci, nie załapiemy się już na turnus w tym kwartale.  Następne zapisy od 25 marca. Mamy do wykorzystania 120 dni rehabilitacji rocznie, wykorzystałyśmy... 20! A gdzie reszta..? Bez sensu...
I tak właśnie funkcjonuje nasza kochana służba zdrowia. Ale czego oczekiwać (pomijając decydentów, a co minister to lepszy...) skoro na przykład dziś na forum dla dojrzałych matek pojawiła się położna z ankietą dotyczącą klimakterium. Ręce opadają... Potrzebowała jeszcze 50 ankiet i skądś je trzeba wziąć... Za chwilę ktoś wpadnie na pomysł żeby na weselu rozdawać ankiety o rozwodach. Bo dużo ludzi przyszło, może ktoś wypełni. 
Czemu niektórzy ludzie nie zastanawiają się co robią albo myślą po fakcie?

W czwartek rano Ania rozpalona jak piecyk :( Pani doktor stwierdziła, że to gardło. Może się coś poprzednio nie doleczyło. Dziś, po drugiej dawce antybiotyku i drzemce Anula dostała wysypki. W dodatku zauważyłam, że nie daje się dotknąć do prawego uszka. Echh... Wpakowałam Malucha do auta i pojechałyśmy na cito do doktorzycy, która uznała, że to potówki od gorączki (no nie wiem...) i dała skierowanie do laryngologa. Laryngologa z kolei w przychodni niet, więc w drogę do poradni przyszpitalnej. Była już 14-sta, ale na szczęście nas przyjął i okazało się, że ucho zdrowe. W rejestracji spotkałam byłego męża, po drugiej stronie okienka... Teraz tam będzie pracował.
Zmęczona tym medycznym maratonem (rano byłam w szpitalu sama, na pobraniu krwi) dowlokłam się z ważącą już co nieco Anulą do windy, a ta się jak na złość zacięła, z nami w środku. Dobrze, że zareagowałą na solidny rozpaczliwy kopniak i dojechała do punktu przeznaczenia, ale co przeżyłam to moje...

A wieczorem spłakałam się na filmie o Annie German. Zawsze byłam wrażliwa na przeżycia związane z dziećmi, ale odkąd jest Maleńka - podwójnie, a może i poczwórnie. To będzie trudny serial, tak jak trudne było życie naszej piosenkarki, ale z niecierpliwością czekam na następne odcinki.

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.