niedziela, 17 lutego 2013

Gosh

Wczoraj było "fajnie fajnie". Wreszcie porządnie odpoczęłam. Nieoceniony zajął się Córą i zrobił obiad, a ja tylko bardzo drobne porządki i różne relaksy :) Łącznie z godzinną drzemką po obiedzie. Bardzo potrzebowałam takiego dnia. Nigdzie się nie spieszyć i nic nie musieć...
Wieczór, a właściwie noc, były lekko nerwowe, bo jeden z synów poszedł na pierwszą w życiu osiemnastkę i obawiałam się skutków... Spałam jak zając pod miedzą. Misiek wrócił o trzeciej, odwieziony przez mamę koleżanki i odprowadzony pod drzwi, przytomny i kontaktowy, ze słowami: "Opowiem jutro, muszę iść spać". Ponieważ przez 10 minut nie było w jego pokoju żadnego ruchu, weszłam tam i zobaczyłam, że smyk padł do łóżka jak kłoda, "w opakowaniu". Pomogłam mu się wydobyć z jeansów, podziękował ładnie i powiedział: "Mamo, ale teraz muszę spać, bo będzie źle". Ubawił mnie tym i też mogłam już spokojnie spać do rana. Dziś oczywiście trochę choruje, ale ogólnie nie jest źle i stwierdzam, że mam odpowiedzialnego syna :)

Miałam pytanie: "Dlaczego Gosh?" To przez Męża. Zaczęło się chyba od "Lejdis", jak Kot mówił do Kuny (nota bene mojej koleżanki z pierwszej klasy podstawówki ) "Kocham cię Gosza". Połówkowi tak się to spodobało, że przez jakiś czas mówił do mnie Gosza, ale musiał wykombinować coś swojego i w drodze ewolucji powstał Gosh. Po raz pierwszy zobaczyłam tę zmianę na jednej z karteczek "z okazji", na której widniało "Kocham Cię Goshu". Bardzo mi się to spodobało :) Uchylę rąbka tajemnicy - na mojej obrączce ślubnej "Gosh" również widnieje... Nikt nigdy do mnie tak nie mówił i tak nie pisał, to takie Nasze, czułe i kochane :)

Kończę się detoksykować w jonizującym urządzonku i zmykam do kuchni. Mąż kupił wczoraj wiejskiego kogutka, rosołek pachnie w całym mieszkaniu. Na drugie wymyśliłam leniwe, które wszyscy lubią, ja mam dziś czas je zrobić, a domownicy zjeść świeże, bez podgrzewania. Na deser lody bakaliowe, a później znów w coś pogramy. Może w kości? Lubię niedziele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.