piątek, 18 stycznia 2013

Mała koleżanka

Koniec badań u pani psycholog, a szkoda. Taka fajna kobitka. Chętnie bym z nią jeszcze pogadała. Na pewno się ponownie spotkamy, ale nie wcześniej niż za dwa-trzy miesiące. Wyniki badań nie są złe i z obliczeń wyszło dokładnie to co widzę na codzień - rozwój emocjonalno-poznawczo-społeczny Ani kształtuje się na poziomie 8 miesiąca. Czyli mamy lekkie tyły, bo Ania ma 10 mies. wieku korygowanego. Pani psycholog zaznaczyła, że widać, że Ania pokazałaby w testach więcej gdyby mogła sprawniej się poruszać, więc ogólnie nie jest źle. Dotarło jednak do mnie, że dziecko ma poślizg m.in. dlatego, że tyle ćwiczymy ruchowo, że brakuje czasu na cokolwiek więcej. Sama się "papa" nie nauczy. Ani "kosi kosi". Czasem bawimy się w "a kuku!", ale reszta leży martwym bykiem, tak jak kubek do przedwczoraj... Muszę to zmienić. Tylko kiedy...??

W poczekalni poznałam nową mamę z córeczką. Do tej pory mijałam się tylko z dziećmi zdrowszymi od Ani, często też młodszymi. Tym razem przyjechała dziewczynka pół roku starsza - wcześniak z 29 tygodnia, po kilkunastu dniach od porodu wylew IV stopnia... Porażenie czterokończynowe... Taka słodka i fajniutka, uśmiechała się, próbowała "zagadywać" po swojemu. Pojawiły się akurat kiedy karmiłam Anię, a kiedy zjadła posadziłam Małą na kolanach. Mama dziewczynki powiedziała" "Jak ona ładnie trzyma głowę!" Mój Boże... Mała koleżanka Ani prawie nie trzyma główki. Plecki "pływają" na wszystkie strony... I co mam czuć w takiej chwili ??? Mogę się cieszyć, że moje dziecko nie dostało najgorszej opcji. W jakimś sensie się cieszę. Tylko przede wszystkim szkoda mi tamtej Malutkiej, bo wiem jak ma Ania, a ona ma jeszcze gorzej niż Ania... I szkoda mi tamtej Mamy, bo wiem co czuje, a ma jeszcze gorzej niż ja - raczej nie spotka w tej poczekalni dziecka, które będzie w cięższym stanie niż jej córka. Chwilę rozmawiałyśmy. Okazało się, że też krwotok z łożyska, które zaczęło się odwarstwiać. Do tej pory tego nie przeżyła. Wraca do niej tak samo jak do mnie, nie ogarnęła się z tą traumą, choć funkcjonuje (a co ma zrobić? musi). Gdzieś w tle czaiły się łzy. Chciałabym coś zrobić, coś zmienić. Jesteśmy w lesie pod względem opieki nad matkami chorych dzieci, a nie powinno tak być. Może kiedyś coś się zmieni? I może spotkam jeszcze tą Mamę i pogadamy? Chciałabym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.