środa, 23 stycznia 2013

Pobudka

Oj oj! Nie podoba mi się to... Ania zerwała się z płaczem o trzeciej w nocy, rozpalona jak piecyk. Obawiam się, że rozwija się jakieś choróbsko. Rano było już dobrze, chociaż ma trochę rozwolnienia, poza tym pogodna i radosna. Poczekam jeden dzień co z tego wyniknie...
Wczoraj doszły kolejne dokumenty do podpisania dla Fundacji, Mąż odeśle je dziś kurierem i czekamy na utworzenie subkonta. Trochę to trwa, ale rozumiem, że muszą mieć procedury żeby wszystko było w porządku. Mam nadzieję, że do początków lutego będziemy mieli konto... Tyle osób chce pomóc Ani,a nie będą przecież czekać bez końca :(

Wczoraj pani doktor też zauważyła poprawę po turnusie. Od poniedziałku mamy kolejny maraton i na tym na pewno nie koniec. Najważniejsze, że jest lepiej! Dostałam fajne ćwiczenia-zabawy od pani psycholog, trzy wprowadzę jak najszybciej bo aż mnie skręca z ciekawości co Ania zrobi. Reszta sukcesywnie.

Głowa mnie boli. Buuu... Może to przez zarwaną nockę, a może i mnie coś bierze. Zobaczymy.

2 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.