sobota, 15 grudnia 2012

Mam dużą Córcię :)

Roczek. Poważna sprawa. Przestaliśmy być niemowlęciem. Teraz jesteśmy dzieckiem. No - dzidziusiem ;) W każdym razie śpimy już w piżamce! Prawdziwej dziecięcej piżamce, w jakiej śpią duże dziewczynki. Rozmiar 92 cm, na dwa latka... Tak urośliśmy.

W spaniu dzielnie wspomaga Anię Tata. Po wyjściu dzisiejszych gości wykąpał Maluszkę i ułożył do snu, a po chwili z pokoiku dobiegło basowe chrapanie. Nie przeszkadzam, niech śpią... Anula odziedziczyła po mnie umiejętność spania w tym huraganie, a nawet wydaje mi się, że dobrzej Jej się zasypia przy Tatowej muzyce :) No i świetnie.
Mała Jubilatka nie wie za które prezenty sie łapać. Na razie wygrywa udawany telefon komórkowy. Może naprawdę będzie miała zmysł techniczny..? W naszych stronach jest zwyczaj, że w pierwsze urodzinki  przed dzieckiem układa się na stole różne przedmioty. Z tych, które chwyci wróży się o przyszłości malucha. Ania złapała książkę, a za chwilę... kombinerki. Kolejny inżynier w rodzinie ;)
Mała śmiesznie wygląda też z misiem od chrzestnej, który jest prawie taki duży jak Anusia. Tata się śmieje, że musimy wozić dwa foteliki jeśli bedziemy chcieli gdzieś pojechać z misiem, inaczej manadat murowany. Ciociu Izulko, dziękujemy za prezenty, szczególnie wzruszył nas oczywiście struś! Jesteś kochana :*
Okazuje się, że nawet roczne dziewczynki lubią Hello Kitty - z wielkiego pudła klocków najciekawsza była figurka kotka. Chrzestny podarował też Ani świetną ośmiornicę, na każdym odnóżu ma innego rodzaju ciekawostki, stymulujące zainteresowanie, a przede wszystkim pracę dłoni maluszka. Dla Anuli to doskonała zabawka i fantastyczna rehabilitacja. Od jutra wracamy do normalności i ćwiczeń, zarzuconych chwilowo przez ostatnie dwa dni.
Nie mogę patrzeć na słodycze, z radością pożarłam cztery kiszone ogórki, ale jak siebie znam jutro rano kawałkowi tortu nie daruję.. Tort na drugi dzień jest najlepszy. Naj... Jeszcze dojdą Święta, Nowy Rok i szlag trafi moje misterne odchudzanie. Trzeba będzie zaczynać od początku.  Echhh... 
Buteleczki się robią... Mam do nich wenę... Powinnam jeszcze ogarnąć dokładnie kuchnię, a najchętniej malowałabym kolejne butelki. Jak tak dalej pójdzie, to wrócę do pisania wierszy i limeryków. Przyjście na świat mojej kochanej Córeczki ponownie uruchomiło mnie twórczo i jest to niezwykle przyjemny stan. Niech trwa...
A teraz premiera. Jeden z moich limeryków ze "starych zapasów":

Pewien waleń u wybrzeży Atlantyku
zbił badaczy wielorybów z pantałyku
gdyż przypłynął do plaży
oznajmiając, że marzy by go głaskać,
bowiem miły jest w dotyku.

Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.