niedziela, 28 października 2012

Po konsultacjach

Cóż... Badanie pokazało stan faktyczny, nic się w tym względzie nie zmienia. Obniżone napięcie mięśniowe tułowia i nożek, podwyższone w rączkach. Przy kolacji, gdy już wszystkie dzieci będą zbadane, dostaniemy rozkład zabiegów. Organizatorzy przewidzieli też czas dla mam - kilka razy z dziećmi będą animatorki i opiekunki żeby mamy mogły pójść na basen lub na masaż. Dobry pomysł. Żeby móc się opiekować chorym dzieckiem, trzeba czasem zregenerować siły. Jeśli Ania zechce zostać pod opieką, chętnie skorzystam.
Widziałam dziewczynkę na wózku. Przyjechała z mamą na turnus. Ma chyba około 10 lat. Przechylała się na lewo lub na prawo, mama musiała ją poprawiać. Główka leciała na boki. Rączki trochę przykurczone, nieruchome nóżki. Serce mi się ścisnęło... Dobrze wiem, że jeśli nam się nie uda, to... Może nam się uda! Może...

Mąż pojechał. Smutno.Pusto. Buuu... Nie rozstawaliśmy się dotąd na tak długo. Kiedyś, dawniej, zdarzał się tydzień ale dwa tygodnie chyba nigdy. Poszliśmy jeszcze na spacer i musiał wracać. Trudno, życie. Nie co dzień święto.

3 komentarze:

  1. nie dajcie się czarnej, przytłaczającej dupie

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu smutne to co piszesz ale dopóki jest chociaż cień nadzieji to trzeba wierzyć , przecież cuda się zdarzaja ....

    OdpowiedzUsuń
  3. My nie, my nie
    my nie, my nie
    my nigdy nie poddamy się

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.