Gorączka wraca jak bumerang. Zbija się niewiele i na krótko. Przypuszczam, że noc będzie kontynuacją dnia.
Maleńkiej mi bardzo szkoda. Śliczne oczka aż się szklą, na buzi wypieki. Chciałaby pogadać, bawić się, ale widać, że źle się czuje. Biedny maluszek :(
Do tego Mąż ma jutro delegację, o trzeciej rano jedzie do Brna. Jego też mi szkoda. Nie wyśpi się podwójnie :( Na razie oboje odpłynęli i niech łapią każdą godzinkę. Ja jakoś nie mogę, więc na paluszkach...
Zobaczymy, co przyniesie nowy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.