środa, 24 października 2012

Zabić ATOSa

Nie, nie jednego z muszkieterów, choć może byłoby łatwiej. Asymetryczny toniczny odruch szyjny, w skrócie ATOS. Trzyma się Ani lepiej niż rzep, super glue czy cement portlandzki . Dawno powinno go już nie być...
ATOS Ani jest bardzo wyrazisty. Przy główce odwróconej w prawo,  wyprostowana prawa rączka wędruje pod kątem 130 stopni do góry, prawa nóżka prosta w kolanie. Lewa rączka uniesiona pod kątem 90 stopni i pod takim samym kątem zgięta w łokciu w górę, środek dłoni w kierunku potylicy. Lewa nóżka zgięta w analogiczny sposób, stópka pod kątem 90 stopni do łydki. Wygląda to dokładnie jak poza hinduskiej tancerki, tym bardziej, że w drugim kierunku Ania robi tak samo i zdarza jej się tak naprzemiennie, w prawo, za chwilę w lewo.
W jej wieku to bardzo zły odruch i nieciekawy prognostyk. Nie może się dalej rozwijać, bo ATOS trzyma :(  Wczoraj pani terapeutka zarządziła: "Trzeba go zabić!" i dała bardzo trudne ćwiczenie, ciężkie nie tylko dla Ani, ale też wykonującego je rodzica. Trudno jest utrzymać dziecko w zadanej pozycji i siebie w tej pozycji nad dzieckiem. Mężowi poszło lepiej, bo jest silniejszy, ja minutę tej pozycji odczuwam jako wieczność. To co musi czuć moje dziecko..??
Dostaliśmy też zadanie do zabawy, żeby Malutka przekraczała rączką oś ciała, chcąc złapać zabawkę. Ja próbuję tak ćwiczyć od dawna, jeszcze z polecenia terapeutki Bobath, z żadnym skutkiem :( Bo ATOS trzyma...
Wczoraj były też jaśniejsze momenty, o ile można tak powiedzieć. Ania ewidentnie dawała odczuć, że nie lubi cioci terapeutki. Moje pogodnie nastawione dziecko marszczyło brwi i zaczynało ryk gdy tylko je dotykała. Normalnie wściek. "Nie ruszaj mnie, ty wstrętna babo!" Te same pozycje w wykonaniu moim i męża tolerowała bardzo dobrze. I dziś rano też nie płakała na ćwiczeniach, czego się obawiałam, bo trudne. Wychodzi na to, że moje dziecko ma charakterek i nie będzie jej byle kto łapał i trzymał!

Troszkę mnie poruszyło na Forum. Najgorzej, kiedy z pewną pobłażliwością i z pozycji eksperta usiłuje się wypowiedzieć ktoś, kto nie wie o czym mówi... No nic, przetłumaczyłam sobie, że ma prawo nie wiedzieć i to niezłośliwie. Poza doktorami od rehabilitacji, neurologii i fizjoterapii, najlepszym specjalistą choroby swojego dziecka jest rodzic. 
Potrzeba mi czegoś pokrzepiającego, kolorowego i gorącego jak Słońce. Zrobię dziś arabską zupę z dyni :) Jeszcze jej nie gotowałam w tym roku, zatem najwyższy czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.