poniedziałek, 12 listopada 2012

Jutro szpital

Im bliżej, tym bardziej się boję. Staram się odganiać negatywne myśli żeby nie przekazywać Maleńkiej złej energii, ale w głębi serca niepokoi mnie co nas tam czeka. Szczególnie Ją. Znów coś się będzie działo, znów nowe miejsce, jakieś zbiegi, kłucie, "straszęcia". Biedna Myszka :( Taki malutki ludzik, tak krótko na świecie, a już tyle przechodzi i ciągle coś... Mam nadzieję, że dobrze zniesie znieczulenie, a badanie nie wykaże horrorów... Muszę też poprosić o badanie krwi pod kątem wstępnego rozpoznania miopatii. Neurolog z turnusu zasugerował żeby to sprawdzić i cały czas mi to uwiera w pamięci i duszy. Boże... Oby tylko nie to... Strasznie ciężko jest się nie przejmować, myśleć pozytywnie i iść do przodu gdy zewsząd pojawiają się czarne kruki i nadlatują prosto na nas. Bardzo, bardzo się boję. Najchętniej zwinęłabym się w kłębek, rozpłakała i przespała tydzień. Ale nie mogę. Muszę znowu być dzielna, niech to szlag. Kiedy wreszcie nasza karta się odwróci i będziemy mogli spokojnie pożyć? Bez żadnych ekscesów i komplikacji. Echhh...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.