środa, 7 listopada 2012

Tata w drodze

Udało się, jedzie! Bardzo się cieszę, bo chociaż dni wypełnione po brzegi, to rozłąka mi doskwierała. Jeszcze bardziej się cieszę ze względu na Anię - dziś bardzo wyraźnie było widać jak tęskni za Tatą. Jest na turnusie kilku wujków, ale Anusia od kilku dni upodobała sobie szczególnie jednego. Cieszyła się na jego widok, zaczepiała i chętnie siedziała na jego rękach. Dziś też ją trochę ponosił i rozglądała się za nim w ciągu dnia, ale wieczorem stało się coś wyjątkowego. Moje dziecko było rozdrażnione w wózku, na rękach nie, u cioci źle, druga ciocia też be, aż trafiła na ręce do wujka. Momentlnie się uspokoiła i... wtuliła w niego. Taka wtulona popatrywała na mnie, ale nie chciała iść nigdzie indziej. Przesiedzieli tak przytuleni prawie cały koncert gongów, pod koniec Ania troszkę pogadała, a potem bawiła się rękami wujka i przytulała mu do ramienia. Wujek jest bardzo sympatyczny, ciepły, silny i męski. Ma głos niski jak Tata i pachnie dobrą wodą toaletową. Jak na dłoni było widać, że Ania szuka namiastki Taty i wujek też to dobrze wiedział. Utulił ją, wybujał, wyprzytulał i oddał mi ukojone, spokojne dziecko. Cudnie to wyglądało i bardzo się wzruszyłam. Jak to dobrze, że mamy tu takich wspaniałych ludzi. 
I jak to dobrze, że od jutra Maleńka będzie mogła się przytulić do Taty :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.