piątek, 2 listopada 2012

Kolejny dobry dzień

Od początku pobytu w zasadzie wszystkie są takie. Tu nawet choroba nie przytłacza. Wszystko jest normalne, radosne i przepełnione nadzieją. Boże...Jak bardzo mi było tego trzeba. Pozytywnej atmosfery, wiary w nasze dzieci i lepsze jutro, odpoczynku dla matek i rozmów z nimi. Dziś dziesięcioletnia dziewczynka z porażeniem czterokończynowym z radością zjeżdżała rurą do basenu. Chłopczyk w śpiączce wygrzewał się w jacuzzi. Każdy bierze pod opiekę jakieś dziecko, nie patrząc - jego czy nie jego. Wszystkie są wspólne. A wieczorem chłopiec po wylewie, z jednostronnym paraliżem, na wyścigi pełzał z wolontariuszką. To naprawdę jest balsam dla duszy. 
Spełnia się też to, czego potrzebował mój organizm - masażysta Ani ustawia mi kręgosłup, a oprócz tego mam serię zabiegów fizykoterapeutycznych. Jutro borowina i fotel masujący. Po niedzieli dalszy ciąg leczenia i masaże relaksacyjne. Miałam także detoksykację, a efekt był naprawdę szokujący. Przez kilka najbliższych dni poprawka. Czuję, że plecy mam spokojniejsze, lepiej mi się oddycha, mam jaśniejszy umysł. Doskonale śpię i śnię, jestem spokojna, wyciszona i pogodna. Mam chęć spróbować przejść na dietę razem z Anią, ciekawe na ile mi się to uda. Wiem, że dzieją się tu rzeczy, które wiele zmienią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.