Tata pojechał z Anią na pogotowie, dostała inne leki. Nie jest źle, w oskrzelach czysto, tylko katar masywny i spływa do gardziołka. Mimo tego Maluch w dość dobrym humorze i apetycik dopisuje.
Ze mną natomiast dużo gorzej. Połamało mnie dokładnie. Rano nie mogłam się zwlec z łóżka, w gardle paląca rana, ból rozsadzał mi głowę, do tego dreszcze. Dobrze, że mieliśmy w domu antybiotyk "na czarną godzinę". Po dwóch dawkach i przeleżeniu całego dnia ma mi się na życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.